Skoda Octavia i 367 km/h
Brzmi absurdalnie, prawda? A jednak taką prędkość rozwinęła Skoda Octavia według fotoradaru na drodze K-55 w miejscowości Paparzyn. Każdy pewnie zastanawia się w tym momencie jakich musiał dokonać ingerencji pod maską i od jakiej maszyny przełożył silnik. Ile KM ma ta bestia pod maską i jaka jest jej maksymalna prędkość. Mylne rozumowanie!
Cała sprawa to jedno wielkie nieporozumienie. Jak mówił sam kierujący pojazdem, maksymalna prędkość jego fabrycznej Skody wynosi zaledwie 194 km/h. Mówi też, że nie dopuścił się żadnych modyfikacji, a trzeba przyznać że aby osiągnąć taką prędkość, niezbędny byłby bardzo dobry, znający się na temacie mechanik.
Cała sprawa to jedno wielkie nieporozumienie. Jak mówił sam kierujący pojazdem, maksymalna prędkość jego fabrycznej Skody wynosi zaledwie 194 km/h. Mówi też, że nie dopuścił się żadnych modyfikacji, a trzeba przyznać że aby osiągnąć taką prędkość, niezbędny byłby bardzo dobry, znający się na temacie mechanik.
Pół żartem, pół serio
Nie wiadomo co z całym faktem zrobi organ, który musi wydać ostateczną decyzję - Sąd. Na pierwszy rzut oka widać, że cała ta afera to najzwyklejszy na świecie błąd fotoradaru (jak widać, warto się chronić przed fotoradarami), jednakże cała sprawa nie została z automatu odrzucona.
Kierowca nadal traci nerwy, ponieważ system fotoradarów zafundował mu stres, chcąc okraść go z jego oszczędności.
Więc uważajcie, bo nie trzeba mieć sportowego samochodu, żeby dostać mandat! Jednakże pocieszyć się można, że i starą Skodą da radę te 367 km/h polecieć ;)
Kierowca nadal traci nerwy, ponieważ system fotoradarów zafundował mu stres, chcąc okraść go z jego oszczędności.
Więc uważajcie, bo nie trzeba mieć sportowego samochodu, żeby dostać mandat! Jednakże pocieszyć się można, że i starą Skodą da radę te 367 km/h polecieć ;)
0 komentarze:
Prześlij komentarz